Seo Hyun jest koreańską licealistką, której życie jest wielkim pasmem problemów. Straciła rodziców, cierpi na nieuleczalną chorobę, a bez przeszczepu serca nie przeżyje nawet roku. Nie mając nic do stracenia, postanawia wziąć udział w medycznym eksperymencie, który da szansę na nowe życie, albo okaże się wyrokiem śmierci. Widmo choroby nie przeszkadza nastolatce w planowaniu i dążeniu do spełnienia marzeń. Jak potoczy się życie nastolatki?
"Jedna na milion" to pozycja z grona tych, które przyciągają okładką i ciekawym opisem. Niedługo po premierze, wpadła również w moje ręce. Z racji, że do jej zamówienia przymierzałam się już dłuższy czas, uznałam, że przyszła już "ta pora". Niestety, gdy tylko zaczęłam czytać, cholernie tego pożałowałam.
Styl pisania autorki jest tragiczny! Zbyt długie opisy, zdania pokazujące krok po kroku co się dzieje. Nic nie zostaje dla czytelnika, wszystko zostaje "podane na tacy". Gdzie tu jest przyjemność odkrywania?
Ponadto, już na pierwszych stronach spotykamy się z licznymi wątkami. Tu utrata przyjaciółki, wypadek, choroba... Wszystko na raz! Nawet nie zdążyłam połapać się pomiędzy postaciami (koreańskie imiona nie ułatwiają sprawy), a tu nagle wprowadzenie kolejnej postaci... I jeszcze jednej, żeby nie było nudno.
"Jedna na milion" to jedna z tych pozycji, których nie jestem w stanie skończyć. Ani nawet przeczytać połowy. Główna bohaterka zachowuje się niczym rozkapryszona nastolatka. Najpierw atakuje przyjaciółkę, bo kłamie na jej temat, później próbuje się zabić, bo w końcu "i tak umrze". Co to za różnica, teraz czy za rok?
Książka została przypisana gatunkowo do literatury obyczajowej, lecz zdecydowanie bardziej pasuje do powieści młodzieżowych.
Jeśli kojarzycie książkę pt. "Jak upolować pisarza?" i moją recenzję na jej temat, dobrze wiecie, o czym mówię. Oczywiście, rozumiem, jest to debiut autorki, może w przyszłości będzie lepiej. Liczę na to i ogromnie trzymam kciuki. Tym razem niestety moja ocena to 1/10.
#Carolina
Miałam ochotę czytać tę książkę ale po twojej opinii sądzę, że nie będę tracić na nią czasu.
OdpowiedzUsuńoj 1/10 ta nota nie zachęcca do przeczytania tym bardziej że nie jest to ulubiony gatunek
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwie, ze tak niska ocena, szkoda było czytac
OdpowiedzUsuńNiska ocena całkowicie mnie zniechęciła :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Nie słyszałam o tej książce, ale nie mam zamiaru jej przeczytać. W powieściach fajne jest właśnie to, że pobudzają naszą kreatywność, a tak jak wspomniałaś, tutaj nie ma czegoś takiego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
matiime.blogspot.com
Ja też mam ogromną biblioteczkę.
OdpowiedzUsuń