sobota, 20 czerwca 2020

"Królowa nocy" - Izabela Zawis

"Oliwii, studentce trzeciego roku farmacji, kończą się pieniądze na studia. Musi szybko znaleźć dobrze płatną pracę, inaczej będzie musiała zrezygnować z dalszej nauki. Kiedy dowiaduje się, że jeden z ekskluzywnych klubów w Gliwicach poszukuje kelnerek, postanawia zadzwonić i umówić się na rozmowę kwalifikacyjną. Spotkanie z właścicielem klubu natychmiast rozwiewa jej wątpliwości co do charakteru oferowanego zajęcia: bynajmniej nie chodzi o podawanie gościom drinków… Dziewczyna nie ma zamiaru pracować jako striptizerka, a jednak nie może przestać myśleć o mężczyźnie, który zaoferował jej pracę. Co się wydarzy, gdy zdecyduje się podjąć ryzyko i postawić wszystko na jedną kartę?"
Brak pieniędzy potrafi popchnąć człowieka do różnych rzeczy. W przypadku głównej bohaterki powieści "Królowa nocy", dziewczyna decyduje się na znalezienie dobrze płatnej pracy. Jest to jej jedyna możliwość, aby skończyć wymarzone studia. W momencie, gdy natrafia na ofertę pracy kelnerki w ekskluzywnym klubie w Gliwicach, bez wahania umawia się na rozmowę. Niestety, wspomniana posada to tylko zachęta, a właściciel klubu proponuje dziewczynie coś innego...

"Królowa nocy" to historia, której opis przyciągnął mnie od razu. Młoda studentka i nocne życie? Brzmiało interesująco. Początek był ciekawy. Niestety, z każdą kolejną stroną moje zainteresowanie spadało. Sam pomysł na fabułę był genialny, ale jego realizacja nie wyszła. 
Bohaterowie zostali stworzeni ogólnikowo. Ich charaktery były dość mocne, lecz przesadzone. Przykładowo, Oliwia zgrywała wielką buntowniczkę, musiała mieć wszystko po swojemu. Kierownik klubu był natomiast dość specyficzny, ciężko ująć go w ramy. Dla przykładu, już na pierwszym spotkaniu pozwolił Oliwii prowadzić swój samochód, na który dość długo zbierał i był jego oczkiem w głowie.  
Cała historia toczy się dość szybko, lecz nie przynosi żadnych emocji. Jest trochę nierealna, sztywna, przez co można określić ją słowem: nijaka. Po prostu czytasz i nie wiesz po co. Nie jest to pozycja zbyt przyjemna, ale nie jest też zła. Może komuś przypadnie do gustu, choć dla mnie jest to książka, o której byłabym w stanie zapomnieć po godzinie. Ciężko ocenić coś, co w sumie nie było ani dobre, ani złe. 
Mam nadzieję, że ta recenzja Wam choć trochę pomoże zadecydować czy sięgnąć po tę pozycję. Czy mieliście do czynienia z książkami, które są po prostu nijakie? Jestem ciekawa Waszej opinii :)
#Carolina

5 komentarzy:

  1. Looks like a great read, I will add this to my reading list!

    Marie
    https://theflowerduet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie zachęca mnie ta książka do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę jakiekolwiek do tej pory recenzje czy dobre czy złe z moją opinią się powlekały. Miedzy innymi mówię tu o Damie Paxtona i bodajże Offside które czytałam. Tu świetny opis i kusi , ale kurdę boję się zawieść :d
    by-tala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiele takich "nijakich" książek już się przewinęło w moim życiu. Dzięki za ostrzeżenie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że w internecie nadal są miejsca, gdzie nie wszystkie recenzje są pozytywne i ostrzegają przed nijakim książkami :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz i obserwacja przywołuje na mojej twarzy uśmiech :)