"Wesele po włosku, czyli miłość, sekrety i… intrygi
Najpiękniejszy dzień w życiu czy koszmar, który wydaje się nie mieć końca? A co, jeśli jedno nagle przeradza się w drugie?
Monika oraz Lukas planują kameralny ślub w Toskanii. Niczego nie pragną bardziej niż ucieczki od toksycznych krewnych i zawarcia małżeństwa podczas romantycznej ceremonii w gronie najbliższych przyjaciół. Jednak po dotarciu na miejsce staje się jasne, że nic nie pójdzie tak, jak to sobie wymarzyli.
Organizator ślubu znika bez śladu wraz z zainkasowanym wynagrodzeniem, za to niespodziewanie pojawiają się matka i siostra Moniki – osoby, z którymi łączą ją dość chłodne relacje. Komuś ewidentnie zależy na tym, by zaprzepaścić plany zakochanych. Pytanie tylko, jak daleko się posunie, aby osiągnąć swój cel?"
Idealny ślub to marzenie niejednej pary. Moment planowania wesela niejednokrotnie wzbudza wiele emocji, a stres z nim związany jest ogromny. Pojawia się wiele myśli, czy wszystko wyjdzie idealnie? Czy na pewno wszystko pójdzie zgodnie z planem?
"Toskański ślub" to piękna opowieść o słodko-gorzkich przygodach młodej pary, Moniki i Lukasa. Narzeczeni zaplanowali idealny ślub w malowniczej Toskanii. Całość dopięta była na ostatni guzik, a sam ślub miał być niezwykle kameralny. Niestety, tuż przed samą uroczystością pojawił się ogromny problem. Osoba odpowiedzialna za organizację zniknęła, a razem z nią pieniądze. Sytuacja coraz bardziej się komplikuje, gdy na jaw wychodzą kolejne fakty...
Marta Jednachowska stworzyła świetną historię opowiadającą losy młodych ludzi, którzy pragnęli rozpocząć wspólną podróż przez życie. W ciekawy sposób przedstawia ich relację, powoli odkrywając tajemnice każdego z nich. Równocześnie, w tle rozgrywa inne wątki, które jednocześnie dopełniają główny temat. Fabuła jest zaskakująca, łącząca w sobie wiele wątków. Akcja powieści toczy się dość powoli, lecz sam klimat Toskanii pozwala nam wówczas na delikatne rozkoszowanie się, płynięcie przez kolejne strony.
"Toskański ślub" wywołał na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Historia ta, podobała mi się. Lekkość pióra autorki pozwoliła mi równie lekko przejść przez całą opowieść. Nie było tutaj dla mnie większych zaskoczeń, ani dużych zwrotów akcji. Sam klimat, tak jak wspomniałam, był niesamowitym tłem. Co do głównych bohaterów - polubiłam wszystkich, dając się jednocześnie "wkręcić" w życie każdego z nich. To oni dodatkowo uzupełnili całą opowieść. Historia każdego z nich pozwoliła na chwilę zatrzymać się i spojrzeć na to, co spotyka również nas, w codziennym życiu. Ogólnie mówiąc, powieść ta zasługuje na uwagę. Choć nie wciąga bez granic, to ma w sobie "to coś", co warto poznać. Śmiało przyznaję jej ocenę 7/10.
Jak na razie jestem w zupełnie innych rejonach literatury, więc odpuszczę sobie tę książkę.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że zwróciłaś uwagę na klimat Toskanii jako ważny element powieści – często tło fabularne potrafi zbudować cały nastrój książki i dodać jej uroku, nawet gdy akcja toczy się spokojnie. Czuć, że "Toskański ślub" to bardziej opowieść o emocjach, relacjach i codziennych zmaganiach niż dynamiczny thriller z zaskakującymi zwrotami akcji.
OdpowiedzUsuń